Obserwatorzy

Translate

niedziela, 28 grudnia 2014

Esencje perfum 3G Magnetic Perfume - Miss Cherie

Święta, święta i po świętach. Mam nadzieję że miło spędziłyście czas, odpoczęłyście i jesteście gotowe na nowy rok ! :D
___________________________________
Jakiś czas temu do sklepu Labels and Love dostałam do testów esencję perfum marki 3G Magnetic Perfume.

Co to tak właściwie jest ?
"Esencje perfum są bardzo drogim i luksusowym pachnidłem przez co dotychczas dostępne były tylko dla wybranych. Zastosowanie nanotechnologii przy produkcji esencji 3G umożliwiło otrzymanie tak skondensowanego pachnidła w przystępnej cenie.
  •  30 ml esencji perfum odpowiada 300 ml wody perfumowanej
  • Esencja zawiera od 30% do 40% czystych olejków zapachowych, podczas gdy wody perfumowane zawierają ich maksymalnie 18% (a zazwyczaj dużo mniej).
  • Esencje mają nadzwyczaj wydajny zapach, który rozwija nuty zapachowe wolniej i dłużej utrzymuje się na skórze – wyraźnie esencję czuć nawet całą dobę, a ubrania osoby, która nosiła tego typy pachnidła, pachną nawet do kilku dni.
  • Esencje pozyskiwane tradycyjną metodą kosztują średnio ok. 2 tys. zł (najdroższe nawet 10 tys. zł), podczas gdy esencje 3G to koszt rzędu 119 zł za flakonik 30 ml.
  • Nasze esencje dostępne są w wielu kompozycjach zapachowych, również tych najbardziej znanych i kochanych przez kobiety na całym świecie (lista zapachów w załączeniu)
  • Esencje 3G dostępne są w poręcznym opakowaniu, które można wszędzie zabrać ze sobą (opcja TRAVEL PACK jest obecnie najpopularniejszym rozwiązaniem w Stanach Zjednoczonych)." -głosi ulotka
W paczuszce dotarła do mnie esencje a zapachu Miss Cherie - odpowiednik Diora. Opisywać zapachu nie będę, jest specyficzny, trochę inaczej niż oryginał, gdyż nie czuję tych kwiatowych nut z Miss Dior Cherie.
Pierwsze co rzuca nam się w oczy to flakonik - złoty, tekturowy, kwadratowy, mocno kiczowaty, jest to jednak plusem, gdyż to wersja do torebki/podróżna która na pewno nie ulegnie zniszczeniu, a tekturowej osłonki wcale nam nie szkoda.
Przechodząc jednak wreszcie do zapachu, jest faktycznie intensywniejszy i o dziwo faktycznie utrzymuje się na skórze cały dzień, a nawet jeszcze jest delikatnie wyczuwalny po myciu. Na ubraniach utrzymuje się nawet do 5 dni, co wskazuje na wydajność. Ogromnym plusem na pewno jest cena - 99 zł za 30 ml, może wydawać się dużo, ale perfumy takie starczają na wieczność, bo wystarczy jedno psiknięcie na skórę. Więcej nie polecam, bo spotkacie się z uwagami rodziny/znajomych twierdzących że za mocno się spryskałyście, gdyż zapach wówczas jest duszący.
Mamy duży wybór kultowych, klasycznych zapachów i dla kobiet i mężczyzn, więc jest to fajny pomysł na prezent dla kogoś bliskiego (jeśli znacie jego zapachowe preferencje) jak i dla samej siebie.

Na koniec mam dla Was kod zniżkowy.
Zapraszam do kliknięcia w baner, który przeniesie Was na stronę sklepu.
Przy składaniu zamówienia w polu na kod rabatowy wpisując "myidylla" od zamówienia zostanie odjęta wartość 10 zł.
Zaskocz bliskich cudownym prezentem z Labels&Love!

Zapraszam do testowania i dzielenia się ze mną swoimi opiniami :)

środa, 24 grudnia 2014

Tangle Teezer rok później

Równo rok temu, na święta w prezencie otrzymałam szczotkę Tangle Teezer, kiedy to jeszcze trzeba było się na nią wykosztować i nie była dostępna stacjonarnie.
Trafiła na moją wishlist ze względu na te wszystkie pozytywne opinie. I ja podzielę się z Wami moją opinią - nastolatki o grubych, kręconych włosach.


Przede wszystkim szczotka nie sprawdzi się dla kobiet o podobnych włosach do moich. Faktem jest, że nie niszczy włosów i nie ciągnie, ale to całe "ślizganie się po włosach" kręconych i suchych jest ściemą. Proste włosy - tak, polubią się i tak, będzie się po nich ślizgać szczotka, bo powierzchnia włosa nie stawia przeszkód. Zależało mi bardzo by również nie elektryzowała włosów, z przykrością stwierdzam że wcale nie elektryzuje włosów mniej i przy okazji strasznie je puszy. Naturalny skręt włosów zostaje naruszony i nie wygląda tak jak byśmy chciały.
Jednak, plusem jest higiena szczotki, którą łatwo zachować. W porównaniu do zwykłych, drogeryjnych szczotek, przy tej możemy się pozbyć każdego martwego włoska.
Igiełki po roku też nie wyglądają tragicznie, mimo że nie dbałam o to by ciągle były w górze, wręcz przeciwnie - z powodu osadzającego się kurzu obracałam ją ku dołowi i nie wpłynęło to na mój komfort użytku.

Podsumowując. Tangle Teezer nie nadaję się na zimową porę roku - mocno elektryzuje włosy, posiadaczki kręconych włosów nie koniecznie będą zadowolone z działania, osobom borykające się z bólem podczas czesania polecam wypróbować. Szczotka nie jest tragiczna, ale nie zaliczam jej do must have i nie zgodzę się z całym tym szałem, wręcz stanę naprzeciw i powiem, że nie jestem zadowolona, oczekiwałam dużo więcej.

Stan szczotki na dzień dzisiejszy, prezentuje się następująco.






Macie swoje Tangle Teezery ? Jak Wam się sprawdzają ? 
:)

niedziela, 14 grudnia 2014

Ulubieńcy 2014 roku

Kolejny rok dobiega końca, jak to szybko leci... 2014 był dla mnie dość intensywny a teraz czas robić listę postanowień na 2015.Oby dla nas wszystkich był jeszcze lepszy niż poprzedni!

Ale wróćmy do tematu. Postanowiłam przedstawić Wam kilku moich ulubieńców, których mocno dręczyłam w tym roku i dobrze się sprawowali.

Na pierwszy ogień rzucam pędzel Hakuro H13 - jest to mała, spiczasta kulka naturalnego włosia do nakładania bronzera i różu. Sprawdza się u mnie idealnie do konturowania twarzy, po prostu uwielbiam. Zakupiłam go sobie w lutym, na urodziny płacąc 26zł w Minti Shopie i w dalszym ciągu stan jest jak nowy, włosie z niego nie wypada, nie rozczapierza się po myciu ale jest puszysty.



Następny ulubieńcem okazała się mascara Eveline Volumix Fiberlast. Nie będę się rozpisywać na jej temat, gdyż recenzję znajdziecie TU.


Dalej mamy mój ulubiony duet podkreślający brwi - kredka Essence Kajal Pencil w kolorze 22 taupe me! podkreślająca kolor oraz Just Clear Macara od Miss Sporty jako żel utrzymujący kształt.
Kredka ma kolor brązowy z delikatną nutką szarości, więc wygląda naturalnie, a dzięki przeźroczystej mascarze cały dzień wyglądają tak jak jest zostawiłam wychodząc z domu. Cena kredki nie przekracza 10zł, a cena tuszu - 13zł.

Następnie muszę pochwalić lakier do paznokci Eveline z lini miniMAX. Są moimi ulubionymi ze względu na niewielką buteleczkę - 5ml, dzięki czemu nie stoją w szafce i się nie psują, a szybko można je zużyć, pędzelek jest przyjemnej dla malowania wielkości, bardzo szybko schną, są trwałe, łatwo dostępne i bardzo tanie, bo 5zł za buteleczkę. Aktualnie posiadam 4 kolory: 521 (krwista czerwień), 801 (brzoskwinia), 808 (idealna mięta), 834 (brudny fiolet). 


Skoro o lakierach już było, to nie zapomnę wspomnieć w kropelkach przyspieszających schnięcie lakieru od Essence - Express Dry Drops. Buteleczka na 8ml, ceny nie znam gdyż produkt dostałam, zakręcana jest szklaną pipetką. Produkt bardzo wygodny w użyciu, jedna kropla starcza na cały paznokieć, trzeba tylko pozwolić jej dokładnie rozlać się po płytce. Zazwyczaj stosowałam je przed snem, a rano nie było żadnych odbić od pościeli. Stosując w ciągu dnia, zauważyłam że po maksymalnie 10 minutach paznokcie były już suche.


Już drugi rok z rzędu do ulubieńców zaliczam masełka Nivea, w swojej kosmetyczce miałam już wersję oryginalną (bezzapachową), karmelową oraz malinową. Teraz czaję się starą jeszcze wersję wanilia i makadamia oraz najnowszą o zapachu kokosa. Cena to ok 6-12zł w zależności od miejsca zakupu oraz promocji. W moim przypadku nic nie daję sobie tak dobrze rady z suchymi skórkami jak właśnie te masełka. Usta są miękkie, nawilżona i zadbane.

Do złuszczania skóry cały rok używałam tylko i wyłącznie żelu peelingującego Puredream z ekstraktami jabłka, cytryny i pomarańczy. Szczerze mówiąc, to jest jedyny peeling, po którym widzę różnicę na buzi. Podczas masowania twarzy, martwy naskórek się widocznie zbryla pozbywając się suchych skórek. Efekt jest naprawdę widoczny gołym okiem. 50ml kosztuje 9zł i nie widziałam go w żadnej drogerii, oprócz Hebe.

Z produktów pielęgnujących ostatnim ulubieńcem jest krem matujący do twarzy Essence z serii My Skin do skóry mieszanej. Rewelacyjnie nawilża skórę, ogranicza wydzielanie się sebum i skóra w ciągu dnia nie błyszczy się nadmiernie, bardzo szybko się wchłania, przyspiesza gojenie się ran i podrażnień, nie zapycha porów no i nie zapomnijmy o tym że pięknie pachnie. Przymierzam się by zasięgnąć po jeszcze inne kremy Essence, które ostatnio przeglądałam w Hebe. Cena wynosi w granicach 15zł za 50ml.


Czas na akcesoria. Do okiełznania moich puszących się fal używam w tym momencie tylko i wyłącznie Tangle Teezera (o którym post już nie długo) oraz drewnianego grzebienie z The Body Shop - Detangling Comb. Ten drugi należy właśnie do ulubieńców. Grzebień jak grzebień - włosy rozczesuje, przy czym nie niszcząc struktury włosa. Wielbię go jednak za to, że nie puszy i elektryzuje włosów, co zdarza się za każdym razem przy szczotce TT. Cena w The Body Shop wynosi 20zł. Grzebień (po przejściach) aktualnie prezentuję się tak.

 Ostatnim ulubieńcem, a w zasadzie to ulubieńcami są kredki Longlasting od Essence. Nie będę się długo na ich temat rozwodzić, bo to tylko miękkie kredki, ale rewelacja ich polega na trwałości. Dosłownie cały dzień utrzymują się w stanie niezmienionym, nawet przy tłustych powiekach jak moje. Nie spływają w kącik zewnętrznej linii wodnej, co często się u mnie zdarza ani nigdzie indziej. Rewelacja za cenę w granicach 10zł. 

Macie swoich ulubieńców ? Jak Wam minął (jeszcze) bieżący rok ?

poniedziałek, 1 grudnia 2014

Essence Hidden Stories

Witam w grudniu - miesiącu śniegu (mam nadzieję) i świąt !

A tym czasem, kolejna zapowiedź zimowej limitki Essence jest już dla nas dostępna. Pod nazwą Hidden Stories, kryć się będą kosmetyki w zimnych, połyskujących, pastelowych kolorach. W drogeriach znajdziemy ją od stycznia 2015 roku.
Oto co będziemy mogły oglądać w szafie Essence:

"Suflety" cieni do powiek w kremie, o metalicznym wykończeniu
 enter wonderland | enchanted by hint of mint | mauve-llous fairy

Brokatowa mascara
wonderland’s next super fairy

Kremowe rozświetlacze
rose in wonderland | enter wonderland

Błyszczyki do ust
where did I park my unicorn | mauve-llous fairy

Lakiery do paznokci o 4 różnych wykończeniach
enter wonderland (wyk. matowe) | enchanted by hint of mint (wyk. mroźne) | mauve-llous fairy (wyk. brokatowe) | where did I park my unicorn? (wyk. metaliczne)

Brokatowe pigmenty
carrie’s fairy dust, | trixie’s pixie dust



 Dajcie znać co uważacie za ciekawe :)